TRZEBA WALCZYĆ O SWOJE MARZENIA! Wywiad dla Małopolskie.TV





W licznych rozmowach przyznaje, że już nie chce być kojarzona ze światem mody. Kariera modelki to przeszłość. Dziś realizuje się jako prężnie działająca bizneswoman, właścicielka dwóch magazynów i portali, wydawca książek i kobieta, która swoją pracą udowadnia innym, że warto wierzyć w marzenia. Że warto pokonywać przeszkody, bo jak sama mówi za Edisonem: „Wielu ludzi poniosło porażkę, ponieważ zrezygnowali. Nie zdając sobie sprawy jak blisko byli sukcesu”. Rozmowa z Iloną Adamską.

Ilonko, kilka dni temu odebrałaś w Krynicy, z rąk przedstawicieli Urzędu Miasta Krynica Zdrój nagrodę MEDIALNE SMOKI 2013. Jesteś w gronie zwycięzców wraz z zespołem Pectus, Marcinem Perzyną – pomysłodawcą festiwalu Top Trendy czy telewizją Polsat News jako najlepszą stacją newsową. Kategorii było sporo. Jak się czujesz jako zwyciężczyni Medialnych Smoków w kategorii Wydawnictwo Prasowe 2013?


- Ta nagroda jest dla mnie niezwykle ważna, bo przyznawana przez widzów i czytelników portalu MAŁOPOLSKIE.TV oraz Imperium Kobiet (wiem, że nasi fani również oddawali na mnie głosy). Choć jestem zdania, że sukcesu nie można zmierzyć liczbą przyznanych wyróżnień, nagród, wywiadów ani materiałów prasowych, to jednak nie ukrywam, że Medialny Smok 2013 jest dla mnie czymś cennym, bo traktuję go jako dowód na to, że moja ciężka praca, którą wkładam w rozwój mojego wydawnictwa i magazynu, daje efekty i jest dostrzeżona przez innych. Imponują mi ludzie, którzy osiągając sukces pokonują własne ograniczenia i przeciwności losu, wytrwale dążąc do upragnionego celu. Dla mnie osobiście największym sukcesem jest to, że mam wspaniałe życie zawodowe, w którym w 100 procentach się realizuję, ciepły dom rodzinny w Sanoku, która jest dla mnie największym szczęściem oraz grono życzliwych ludzi wokół, na których wsparcie i pomocną dłoń mogę zawsze liczyć, tak samo jak oni na mnie.

Skoro mowa o nagrodzie „Wydawnictwo 2013” to opowiedz nam proszę o początkach swojej firmy?

- Firma powstała w 2005 roku, dokładnie tuż przed świętami. Pracowałam wcześniej jako dziennikarka w jednym z krakowskich czasopism ale nie do końca czułam się dobrze w redakcji. Nie podobał mi się sposób traktowania ludzi przez wydawcę a także to, że musiałam pracować dla kogoś. Jestem zodiakalnym lwem i po prostu lubię być sobie sama sterem, żeglarzem i okrętem. Jestem indywidualistką, której czasami trudno jest się dostosować do ogółu. Lubię często iść pod prąd, łamać stereotypy, nie wchodzić w różne dziwne układy, stąd też nie było innej opcji jak otworzenie własnego biznesu. William Wharton mawiał: „Prawdziwy sukces to nie kariera, lecz pozostanie panem swojego losu i możliwość decydowania, co będzie się robić w życiu, za które tylko my odpowiadamy” . To moje motto. Wracając do wydawnictwa… Swój pierwszy magazyn otworzyłam na drugim roku studiów. Nosił tytuł Planeta Kobiet, miał 40 stron i był bezpłatnym pismem ukazującym się na Podkarpaciu, skąd pochodzę. Dziś – już ponad 6 lat- funkcjonuje jako bardzo poczytny portal lifestylowy dla młodych kobiet. Po 3 latach z ówczesnych chłopakiem, założyłam drugi magazyn – również bezpłatny- pt. Imperium kobiet, który ukazywał się w Krakowie i Rzeszowie. Po roku wydawania, choć fajnie funkcjonował, zawiesiłam działalność, bo dostałam się na drugi kierunek studiów i zwyczajnie nie miałam czasu i możliwości godzenia studiów dziennych i zaocznych (filozofii i dziennikarstwa) z wydaniem magazynu, który praktycznie od deski do deski przygotowywałam sama. Nie miałam żadnej redakcji, jednego dziennikarza. W dwójkę pisaliśmy artykuły do całej gazety, szukałam reklam, robiłam wywiady. Do tematu powróciłam już po studiach, tuż po przeprowadzce do Warszawy. Przyjechałam do stolicy kompletnie bez pracy. Nie miałam nic, poza portalem, ale on nie przynosił jakiś większych zysków. Któregoś dnia poznałam ludzi z jednego z kobiecych pism dla kobiet sukcesu, który dopiero powstawał. Dostałam pracę na pół etatu. Wytrzymałam kilka miesięcy. Postanowiłam z dnia na dzień, że odchodzę i robię swoje. Buduje ogólnopolski, płatny już magazyn dla kobiet spełnionych pt. Imperium Kobiet.




Jak wspominasz początki Imperium kobiet?

- Pierwszy numer miał zaledwie 70 stron, nikomu nieznane nazwiska wśród dziennikarzy, ale za to piękną szatę graficzną, świetny papier. Budził zainteresowanie wśród Czytelniczek, ale jeszcze nie wśród reklamodawców. Przez pierwsze pół roku naszym priorytetem było przekonanie potencjalnych klientów, żeby chcieli zainwestować w nasz magazyn. Początki były bardzo trudne. Ciężko jest się bowiem przebić małemu, jednoosobowemu wydawnictwu wśród takich gigantów jak Bauer czy Agora. Ale stopniowo, pokonując niezliczone przeszkody udawało się. Magazyn w ciągu roku zaczął się rozrastać. Zaprosiłam do współpracy nazwiska, które bardzo cenię: Jolantę Fajkowską, Beatę Tyszkiewicz, Hannę Bakułę, Krystynę Mazurównę, Romana Rogowieckiego. Wraz z moimi przyjaciółmi chcieliśmy stworzyć pismo inne niż wszystkie. I myślę, że nam się udało. Dziś magazyn Imperium Kobiet ma ponad 180 stron, rozpoznawalne nazwiska wśród felietonistów, cenionych dziennikarzy i jest zapraszany jako patron medialny na najważniejsze wydarzenia kulturalne w Polsce.

Co wyróżnia Imperium Kobiet wśród innych tytułów?

- To, że mój magazyn tworzy grupa przyjaciół, dziennikarzy pasjonatów. Nie robimy Imperium Kobiet dla zysku, dla pieniędzy. Wszyscy myślą, że „śpię na pieniądzach”, a to nieprawda. My dopiero po 3 latach działalności zaczynamy wychodzić na zero. IK tworzymy z pasji, miłości. Każdy z nas wkłada w to swoje serce i swój cenny czas. Większość z nas pisuje do niego non profit, po prostu dla własnej satysfakcji. Plusem magazynu jest także to, że jestem jego właścicielką, redaktorką naczelną, wydawcą. Nie mam nad sobą nikogo. Nikt mi nic nie narzuca. Mogę publikować co chcę i zapraszać do współpracy kogo chcę. Stawiam na młode talenty, nowe twarze. Szukam i przedstawiam historie ludzi zwykłych, nie tylko tych z pierwszych stron gazet. Pokazuję ciekawe sylwetki kobiet często zapomnianych. I bardzo dbam o relację z gwiazdami. Wspólnie wybieramy zdjęcia do publikacji, zawsze wysyłam im wywiady do autoryzacji. Nigdy nie robię im krzywdy, nie publikuję plotek czy niesprawdzonych informacji. Dlatego nam ufają i chcą z nami współpracować.

14 kwietnia premię ma Twój drugi tytuł - Law Business Qaulity. Co to za projekt?

- Jest to magazyn kierowany głównie do mężczyzn, ale nie tylko, bo i kobiety znajdą w nim sporo ciekawych informacji. Magazyn o biznesie, prawie, ekonomii, ale również o sztuce, kulturze, podróżach czy modzie. Nie chciałabym przed premierą pisma zdradzać szczegółów, bo konkurencja nie śpi, a już kilka razy zdarzyło mi się, że inne wydawnictwa podkradały moje pomysły, tematy, więc pozwolisz, że tym razem przemilczę temat. Pismo od połowy kwietnia dostępne będzie w Empikach oraz w sklepie internetowym www.multistore24.pl , więc zapraszam od razu do lektury.

 Zdradź, proszę choć kilka tematów, które pojawią się w premierowym numerze?

- No dobrze… W pierwszym numerze magazynu znajdziecie fantastyczny i niezwykle poruszający wywiad Piotra Metza z Natalią Niemen, rozmowę na temat jakości w biznesie z prof. Andrzejem Blikle. Senator Marek Borowski opowie o tym, czego najbardziej brakuje Warszawie poza pieniądzem. Nasi specjaliści z SGH odpowiedzą na pytanie, czy Polska jest obecnie w pułapce średniego dochodu. Dowiemy się również co zmienia obecna ustawa deweloperska, a także porozmawiamy o networkingu jako sposobie funkcjonowania w świecie biznesu. Z lżejszych tematów do kawy: Tomasz Edison – geniusz czy despota, Lśnienie złotego cielca, czyli potęga Rockefellerów, Wszystko złoto co się świeci, czyli dlaczego kupujemy markowe rzeczy. Dla mnie niezwykle ciekawy jest także wywiad z detektywem Arkadiuszem Andałą, który opowiada nie tylko o tym, jak śledzi kochanków, ale również o tzw. zleceniach korporacyjnych.

 Jak tak tego słuchach, moja ciekawość tego pisma rośnie w zastraszającym tempie. Zawartość tematów wygląda imponująco. Krążą również słuchy, że w maju szykujesz kolejną wydawniczą bombę, magazyn polsko-egipski Egypt Exclusive.


- Tak, w połowie maja planuję wydanie mojego trzeciego tytułu, pt. Egypt Exclusive. Pismo wydawane przy współpracy Ambasady Egiptu. Kierowanie do Polaków, ale nie tylko, bowiem magazyn będzie dostępny również w wersji angielskiej, stąd zapewne będą sięgać po niego również turyści z Rosji, Niemiec, Holandii - licznie przylatujący do Egiptu. Magazyn ma na celu promocję Egiptu, w którym jestem totalnie zakochana, do tego stopnia, że od dwóch miesięcy uczę się języka arabskiego (z nawet niezłym skutkiem). Brat, który mnie niedawno odwiedził w stolicy i któremu prezentowałam swoje nowe umiejętności językowe- był pod wrażeniem (śmiech). A tak na poważnie: w moim magazynie chcę pokazywać najpiękniejsze miejsca w Egipcie, opowiadać historię Egiptu, ale w sposób ciekawy, atrakcyjny, niestandardowy. Mam już jedną Egipcjankę, która pisze dla nas artykuły na temat prawdziwego życia Egiptu (opisuje swoje życie w Aleksandrii). Zbieram powoli materiały do pierwszego wydania. Po świętach wylatuję na dwa tygodnie na rozmowy biznesowe z Ministerstwem Turystyki Egiptu w Kairze. Biuro Promocji Egiptu chce wesprzeć mój projekt. Mam nadzieję, że się uda. Po wstępnym rozmowach z Ambasadą wszyscy są na tak. Mówią, że cieszy ich fakt, iż chcę pomóc w promocji tego cudownego kraju wśród naszych rodaków.

Idziesz jak burza. Własne wydawnictwo, od grudnia własna agencja Pr-owa. Wkrótce trzy magazyny, dwa portale, dwa fajnie rozwijające się blogi o sztuce i kulinariach. Do tego książka „Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach”. Twoje medialne Imperium rośnie w zastraszającym tempie.

- To prawda, rok 2014 jest dla mnie rokiem wyjątkowym. W grudniu przeczytałam w Twoim Stylu chiński horoskop, w którym było napisane, że to będzie mój rok! Zobaczymy… (śmiech).




 Od jakiegoś czasu podróżujesz po Polsce z promocją Twojej książki „Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach”. Byłaś m.in. w Sopocie, Sanoku, Kazimierzu, Bytomiu, Jaworznie czy Żywcu. Odwiedziłaś również Krynicę Zdrój i Żegiestów. To właśnie podczas naszego wieczorku promocyjnego zorganizowanego w ramach „ Spotkań przy herbacie Teekanne” w gościnnych progach Ośrodka "WIKTOR" padł rekord sprzedażowy twojej książki.

- To prawda. Może to dzięki wyjątkowej herbacie Teekanne? A tak poważnie: spotkanie z kuracjuszami było niezwykle miłe. Książka wzbudziła spore zainteresowanie i skłoniła do dyskusji wszystkich przybyłych gości. Ale to, co działo się dnia następnego, gdy wyjeżdżałam do Warszawy, a pod moim autem koczowali ludzie czekający na zakup dodatkowych książek przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Podpisywanie książek na masce samochodu – pozostanie już chyba na zawsze w mojej pamięci. W takich momentach człowiek przekonuje się, że praca, którą wykonał – opłacała się. Została doceniona. Że to, co się robi ma sens. Dla takich momentów warto żyć. Dla takich chwil – żyję!

Jak Ci się podoba Krynica Zdrój? Jak Ci smakowała woda mineralna Muszyna z rozlewni wód Cechini?

- Krynica jest piękna. Zresztą sama pochodzę z gór, z okolic Bieszczad, dlatego też uwielbiam ten górski klimat, rześkie powietrze, dużo zieleni. Takie miasta mają swój czar i urok. Często wracam do mojego rodzinnego Sanoka, gdy brakuje mi ciszy, spokoju, natury. Woda mineralna Muszyna – doskonała. Od dziś jestem jej wielką fanką i na pewno będę polecać znajomym! Dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie w Krynicy, m.in. przedstawicielom władz miasta, Małopolskie.Tv, restauracji Cichy Kącik za najlepsze placki ziemniaczane z polędwiczką na świecie (a miałam się odchudzać!!!) , dyrekcji ośrodka WIKTOR w Żegiestowie i oczywiście firmie CECHINI. Do zobaczenia w maju na promocji mojego kalendarza na 2015 rok, który powstaje przy współpracy z Music Media Press.

Dziękuję za rozmowę  i życzę sukcesów .
Z Iloną Adamską dla Małopolskie.TV rozmawiał Music Media Press

Komentarze