Dopiero dojrzała kobieta staje się interesująca! Wywiad dla Tygodnika Sanockiego

Serdecznie zapraszam do lektury najnowszego wywiadu ze mną dla Tygodnika Sanockiego! :) Rozmawiamy o feminizmie, kobiecości i Imperium Kobiet.




Skąd wziął się pomysł na „Imperium Kobiet”?  

- Magazyn „Imperium Kobiet” nie jest pierwszym tytułem, który wymyśliłam. Jeszcze na studiach wydawałam bezpłatny miesięcznik ukazujący się w Sanoku, Rzeszowie i Krakowie pt. „Planeta Kobiet” (dziś istnieje jako portal). Dopiero po przeprowadzce do Warszawy, 5 lat temu założyłam magazyn „Imperium Kobiet”. Początki nie były łatwe. Pismo miało zaledwie 74 strony. Nieznane nazwiska wśród dziennikarzy. Mało która agencja aktorska, wytwórnia muzyczna chciały z nami współpracować. Nie wspominając o reklamodawcach. Dziś, po 5 latach ciężkiej pracy, mamy magazyn, który liczy sobie ponad 150 stron (wydania urodzinowe i okolicznościowe 180), wśród felietonistek takie osobistości jak Krystyna Mazurówna, Hanna Bakuła, Beata Tyszkiewicz, Jolanta Fajkowska. Piszą dla nas najlepsi dziennikarze, a gwiazdy i ich managerowie sami zgłaszają się z pytaniami o to, czy nie chcielibyśmy ich na okładce. Kiedyś mogłam marzyć o topowych nazwiskach… Dziś to Anna Dereszowska, Grażyna Szapołowska, Robert Lewandowski zdobią pierwsze strony „Imperium Kobiet”. To właśnie u nas po kilku latach milczenia powraca Paweł Deląg. Kilka dni temu robiliśmy mu niezwykłą sesję zdjęciową na okładkę „IK”. Już mamy zamówienie na przedruki od najbardziej znanych i topowych portali show-biznesowych. 

Według jakiego klucza zaprasza pani gości, kobiety, do „Imperium”?
-  W swojej pracy kieruję się przede wszystkim intuicją. Znajomi w redakcji śmieją się, że wyprzedzam trendy. Bardzo często obserwujemy, że to „IK” pokaże jakąś gwiazdę u siebie, a za kilka dni robi się o niej nagle głośno i inne tytuły zapraszają ją na swoje karty. Nie mam jakiegoś specjalnego klucza. Nie patrzę też na to, kogo obecnie promują inne media. Bardzo często kieruję się sympatią do danej osoby. Biorę udział w wielu wyjątkowych konferencjach, na których poznaję wspaniałe i niezwykle inspirujące kobiety. Jeśli ktoś szczególnie zwróci moja uwagę – podchodzę i proponuję wywiad. Staram się promować kobiety mało znane, ale takie, które w cudowny sposób łączą życie prywatne z życiem zawodowym. Kobiety bardzo często stają przed wyborem: dzieci czy praca. Zapominają, że tylko szczęśliwa matka może wychować szczęśliwe dziecko. Nasz magazyn ma stanowić inspirację do spojrzenia na swoje życie inaczej. 

Całe przedsięwzięcie nie jest chyba manifestem feministycznym, skoro do „Imperium” zaglądają także mężczyźni... 
- To prawda. Dostajemy coraz więcej sygnałów, że nasz magazyn czytają również panowie. Kilka razy pisały do nas panie, które dołączały jako dowód zdjęcie zrobione z ukrycia swojemu partnerowi, gdy czytał „Imperium”. To mnie bardzo cieszy, bo uważam, że teksty, które proponujemy czytelnikom są ponadczasowe, niesztampowe, a przede wszystkim inteligentne i potrafiące przykuć uwagę zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nie jesteśmy na pewno pismem feministycznym, choć zrzeszamy sporo kobiet, organizujemy spotkania Klubu Imperium Kobiet w największych miastach Polski. 

Co pani sądzi o feminizmie? 
- Nie uważam się za feministkę, aczkolwiek uważam, że ruch feministyczny, głos feministek i walka o równouprawnienie – chociażby odnośnie zarobków – są potrzebne. W Polsce wciąż w wielu przypadkach kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni. Sytuacja kobiet na świecie jest bardzo różna, nie wszędzie mają równe prawa z mężczyznami. To właśnie w męskich rękach znajduje się prawna, ekonomiczna, polityczna, seksualna, medialna i każda inna władza. To w dużej mierze przecież kobiety są ofiarami przemocy, nie tylko psychicznej czy fizycznej, ale i ekonomicznej. W jednym z wywiadów przeczytałam takie zdanie: „Feminizm to nie walka o równe prawa. To walka kobiet o swoje prawa – o prawo do bezpieczeństwa, życia, zdrowia, własnego ciała. Te prawa były i nadal są w rękach mężczyzn i nie trzeba walczyć o to, by móc grzecznie dzielić się nimi z mężczyznami, a należy je całkowicie odzyskać.” Podpisuję się pod tym obiema rękami. 

Kobiety spełnione – tak została określona grupa docelowa „Imperium Kobiet”. Kim one są? Jak można do nich dołączyć, stać się jedną z nich?
- To kobiety aktywne, pewne siebie i ambitne. To grupa pań, które wiedzą, czego chcą od życia i nie boją się podejmować ryzyka. Realizują śmiało swoje projekty i dążą do spełniania swoich marzeń. „Imperium Kobiet” skierowane jest do kobiet odważnych, poszukujących. Zadających ważne pytania sobie i innym. Do tych, które mają poczucie swojej wartości i wiedzą, co dla nich oznacza słowo „sukces”. Żyją pełnią kobiecego świata. Klubowiczki „Imperium Kobiet” to kobiety nowoczesne, świadome tego, czego chcą, ceniące sobie wysoką jakość, elegancję, niezależność finansową. Wolność, bezpieczeństwo, rozwój osobisty, harmonia życia, przedsiębiorczość to ich priorytety. Serdecznie zapraszam do polubienia profilu Klubu Imperium Kobiet na Facebooku. Spotykamy się co miesiąc w różnych miastach Polski. Na wiosnę szykujemy spotkanie w Rzeszowie. 

Zdarzyło mi się ostatnio wysłuchać zwierzeń znajomej, która jest spełnioną zawodowo i rodzinnie osobą, ale która ubolewa, że swoje życie roztrwoniła na prowincji, z dala od tych wszystkich dóbr: teatru, ambitnego kina na co dzień, a nie tylko od święta, klimatycznych kawiarenek i tego wszystkiego, co daje metropolia. W Sanoku życie zamiera po godzinie 18... Co by pani jej podpowiedziała, poradziła? 
- Tu akurat muszę się trochę zgodzić ze znajomą. Bo gdy przyjeżdżam do Sanoka w odwiedziny do rodziców, również to zauważam. Po 18.00 pustki na ulicach. Życie zamiera. A szkoda. Myślę jednak, że nie jest to tylko i wyłącznie wina właścicieli lokali, których jak na Sanok i tak jest sporo. Po prostu ludzie stali się bardziej leniwi. Wolą spędzać czas przed telewizorem, przy komputerze, niż wyjść gdzieś ze znajomymi, porozmawiać, wypić dobrą kawę. Nie ma tej tzw. kultury życia towarzyskiego. Mieszkanie w stolicy faktycznie daje ogromne możliwości. Kina, teatry, balet, festiwale kulturalne, kulinarne czy choćby spotkania różnych klubów dla kobiet. Jest w czym wybierać i nie możemy temu zaprzeczyć. Myślę jednak, że warto z zaprzyjaźnionymi koleżankami wymyślać sobie wspólne (tematyczne) spotkania, tak jak np. ja – zawsze w środy robimy sobie tzw. wieczór filmowy z dziewczynami.Oglądamy 2, 3 komedie romantyczne, gotujemy coś wspólnie, do tego lampka wina. W Sanoku mamy basen, piękne lodowisko. Warto się trochę poruszać. Poza tym dookoła jest tyle pięknych terenów: Rymanów, Iwonicz, Solina, Polańczyk. Jeśli pogoda pozwala, zwłaszcza w lecie – można sobie robić jednodniowe wypady. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie do życia! Nie ma się co dołować i żałować, że nie mieszka się w dużym mieście. Może i ma to swoje uroki, ale… ma też swoje minusy. Ja jestem szczęśliwa, gdy co miesiąc przyjeżdżam do domu i odpoczywam od tego strasznego pędu, wyścigu szczurów, w ciszy, na łonie natury. Z psem przy kominku. 

Na koniec: pani plany na najbliższą przyszłość.
- II Międzynarodowy Kongres Imperium Kobiet. Do współpracy zaprosiłam m.in. Małgorzatę Ohme, aktorkę Annę Kerth, Ryszarda Rembiszewskiego i Krystynę Mazurównę. 23 marca z kolei premierę będzie miała moja czwarta książka „Szczypta Luksusu cz. 2”. Rozwijam własną agencję PR. Organizuję akademie biznesowe dla kobiet i – uwaga – wróciłam po 3 latach przerwy przed obiektyw. Miesiąc temu zostałam twarzą francuskiej marki kosmetycznej M’ONDUNIQ. Staruje właśnie kampania reklamowa w mediach. A dziś – przed naszą rozmową – dostałam propozycję udziału w sesji do katalogu sukien ślubnych i wieczorowych bardzo znanej włoskiej marki. Cieszę się, że rynek modowy powoli się zmienia. Nie królują już „wieszaki”. Do sesji zatrudnia się dojrzałe dziewczyny! Jak mawia Sharon Stone: „Dopiero dojrzała kobieta staje się interesująca. Nie tylko intelektualnie. Także jej zmysłowość jest inna: kryje w sobie tajemnicę przeszłości i wiarę w przyszłość”.

Rozmawiała:  Małgorzata Sienkiewicz-Woskowicz
Źródło: Tygodnik Sanocki 

Komentarze