Jakich ludzi należy się wystrzegać? Noworoczne przemyślenia

O północy przywitamy nowy rok. Na Facebooku od rana trwa totalne szaleństwo podsumowań mijającego 2016 roku. Jasne, czemu nie?! Też to robiłam. Dziś jednak postanowiłam złamać swoją niepisaną tradycję i zrobić wpis o osobach, które spotkałam w tym roku. Przede wszystkim jednak o tym, czego się nauczyłam w relacjach z ludźmi. Zarówno tych prywatnych, jak i biznesowych.

Rok 2016 był dla mnie bogaty w rozczarowania. I nie będę pisać, jak wielu to robi, o tym, że na swojej drodze poznaję TYLKO samych wspaniałych, wyjątkowych ludzi, dodających mi skrzydeł itp., itd., bo to guzik prawda. Biznes to także niepowodzenia, biznes to także porażki, biznes to także problemy z ludźmi.

Nie będę opisywać poszczególnych przypadków, bo nie ma potrzeby. Podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami, bo mogą się one okazać również dla Was wspaniałym drogowskazem do tego, jak postępować z innymi ludźmi.

Inspiracją do dzisiejszych rozważań jest książka mojego serdecznego znajomego, trenera biznesu, doradcy, konsultanta, Alexa Barszczewskiego pt. „Sukces w relacjach międzyludzkich kluczem do zadowolenia w życiu i powodzenia w biznesie".

1) ODSIEWAJ NA POCZĄTKU
Jeśli na samym początku znajomości poczujesz, że coś Ci nie gra w relacji z drugą osobą, nie wchodź w to dalej. Jak mawia Alex Barszczewski: "istotnym elementem sprawnego doboru pasujących nam ludzi jest to, aby w miarę możliwości miał on miejsce na samym początku znajomości, a nie po wielu miesiącach czy latach". Wiąże się to z minimalizowaniem problemów natury emocjonalnej, typu, że „nie odejdziemy od danej osoby, bo już tyle przecież włożyliśmy serca i czasu w tę relację”.  

2) NIE TRAĆMY CZASU NA LUDZI, Z KTÓRYMI NIE JEST NAM PO DRODZE
Nie traćmy czasu na ludzi, których stan wewnętrzny nie jest zbliżony do tego, jaki sami chcielibyśmy mieć. Uciekajmy od ludzi ciągle narzekających na swoje życie. Stawiajcie na ludzi, z którymi możecie się pozytywnie nakręcać, unikając jednocześnie „nieszczęśliwców” widzących świat jedynie w czarnych barwach. Dzięki osobom optymistycznie nastawionym do życia osiągnięcie wysokiego poziomu pozytywnej energii nie jest trudne. Osoby, które uśmiechają się, pozwalające sobie czasem na odrobinę szaleństwa, są znacznie ciekawsi i wartościowsi w relacjach, niż ci nieustannie narzekający na swój los. 

W naszej firmie pracuje jedna osoba, która non stop narzeka, że jest biedna, nieszczęśliwa, za mało pewna siebie. Swoją postawą doprowadziła do tego, że mój najlepszy pracownik przestał przychodzić do firmy i woli pracować z domu. Stracił motywację do pracy.

Uciekajmy od takich osób. Odcinajmy się od złej energii. Szukajmy ludzi z radosnym usposobieniem, dla których porażki są po prostu częścią życia. Nie traktują ich jak koniec świata. A jeśli coś je drażni, boli i męczy, zwyczajnie biorą się do pracy i starają się zmienić swoją sytuację!

3) UCIEKAJ OD LUDZI, KTÓRZY OBARCZAJĄ NAS SWOIMI PROBLEMAMI 
Nie znoszę osób, które bez zapytania mnie nawet o zgodę, zaczynają się zwierzać i opowiadać mi o swoich problemach. Zwłaszcza gdy są to osoby, z którymi nie łączy mnie żadna szczególnie bliska więź. Bo o ile wspólne rozwiązywanie problemów przyjaciółki czy faceta jest dla mnie czymś normalnym i zrozumiałym, o tyle zwierzenia o zdradach swojego męża, alkoholizmie ojca czy narkotykach dzieci obcych mi w sumie ludzi (widzianych raz lub dwa razy w życiu) średnio mnie interesują. Mam swoje problemy. I raczej staram się je sama rozwiązywać.

Obarczanie ludzi swoimi problemami, jak pisze Alex w swojej książce, to zwyczajne delegowanie rozwiązania tych problemów na inną osobę. Opowiadanie o swoich tragediach - zwłaszcza w szerszym kręgu - dołuje, pozbawia pozytywnej energii. Obracajmy się wśród takich osób, których rozmowy nas inspirują, ładują i wzbogacają. I pamiętajcie - inni nie mają prawa wymagać od nas POŚWIĘCEŃ. To, czy chcemy komuś pomagać, to nasza indywidualna, prywatna i DOBROWOLNA SPRAWA.  

4) NIE BĄDŹ ZA BLISKO Z PRACOWNIKAMI
Alex Barszczewski w swojej książce poświęcił tej kwestii cały rozdział, tytułując go „Im bliżej, tym większe roszczenia”. ŚWIĘTA PRAWDA. Dziś to wiem. I nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu. Jestem bowiem za bardzo ufna, za szybko chcę się ze wszystkimi swoimi pracownikami zaprzyjaźniać. Często zaczynam się im zwierzać, zapraszać do siebie do domu.

Alex trafnie zauważa, że tego typu sytuacja ma miejsce, gdy ktoś dochodzi do fałszywego wniosku, że skoro relacja z drugą osobą stała się bardziej zażyła, to może od tej osoby oczekiwać i domagać się więcej, nie zważając na to, ile ona chce dać z własnej woli. Aż po jakimś czasie budzimy się i stwierdzamy, że właściwie to niewiele nas łączy z tą osobą, która po prostu wykorzystuje nas do różnych swoich celów. Do tego czasami eskalując swoje żądania.

Bardzo często jest tak, że szef lub menedżer zaprzyjaźnia się ze swoim pracownikiem, co wielu z nich błędnie interpretuje jako sygnał, że może się teraz domagać specjalnego traktowania w pracy, większej tolerancji na pomyłki, niestaranność czy bylejakość. TO BARDZO POWAŻNY BŁĄD. Pracownik ma czuć respekt, szacunek i znać swoje miejsce w szeregu. Nie może nam wchodzić na głowę! 

5) NIE TOLERUJ KŁAMCÓW
Każdemu z nas zdarzają się mniejsze lub większe kłamstewka. Ale jeśli ktoś z nas kłamie w sprawach kluczowych, związanych z naszą firmą, biznesem, to NIE MA ZMIŁUJ. Takim osobom od razu DZIĘKUJĘ. Jeśli ktoś zawiedzie nasze zaufanie - podziękuj tej osobie od razu. Życie nauczyło mnie, że niestety nie warto dawać drugich szans. W kwestiach prywatnych - owszem. Czasem mi się zdarza. Nikt przecież nie jest idealny. Ale w biznesie - jak raz oszukasz - nie mamy już więcej o czym ze sobą rozmawiać. Obustronna uczciwość w pracy to dla mnie PRIORYTET. Zbigniew Berent, autor książki „Sprzedaż, marketing, biznes. Reguły i realia", nominowanej do nagrody Festiwalu Nauki w Warszawie, dosadnie podkreśla, że uczciwość w biznesie to KONIECZNOŚĆ. W swoim życiu kieruję się zasadą Alberta Einsteina, który powiedział: „Jeśli ktoś nie dba zbytnio o prawdę w sprawach drobnych, nie można mu ufać w sprawach istotnych."

6) UCIEKAJ OD LUDZI, KTÓRZY DYKTUJĄ CI, JAK MASZ ŻYĆ
Alex Barszczewski również ciekawie pisze o tym zjawisku. Zauważa, że częstym problemem, z którym mierzą się szczególnie młodzi ludzie, to stosowanie przez osoby z bezpośredniego otoczenia prób wywierania wpływu na ich życie. Ten wpływ działa szczególnie w kierunku wpychania ich w taki styl życia, który uważany jest przez osoby naciskające za odpowiedni. Najczęściej są to rodzice, babcie, ciotki i pseudoznajomi, którzy:

a) kierują się autentyczną troską, aby dzieciom wiodło się dobrze
b) próbują dowartościować się poprzez rządzenie nami 
c) realizują poprzez dzieci własne niespełnione ambicje 
d) hamują celowo nasz rozwój, abyśmy stali w miejscu i nie osiągali sukcesów

Mam dość ciągłego pytania (na szczęście nie moich rodziców!), kiedy ślub, kiedy dzieci?! Czy ślub to sens życia?!

Richard Feynman powiedział: „Nie jest Twoją powinnością, aby osiągnąć w życiu to, co inni ludzie uważają, że powinieneś osiągnąć. (...). Nie jest Twoją powinnością, aby stać się takim człowiekiem, jakim inni oczekują, że będziesz (...).”

Pamiętajcie, że to nasze życie. Nikt inny nie przeżyje go za nas. Nie traćcie czasu na tzw. pseudoradców. Idźcie za głosem serca. I choć często nie będzie się to podobać innym, stawiajcie na siebie. Na swoje szczęście.

Na zakończenie przytoczę ulubione słowa Phila Bosmansa: „Ze szczęściem bywa czasami tak jak z okularami: szuka się ich, a one »siedzą« na nosie. Tak blisko!”. NIE PRZEGAPCIE GO W 2017. :)

Ilona

fot. Dorota Czoch / Fuerza
pixabay.com

Komentarze

  1. W dobie: miłego dnia, wiele zasad, twierdzeń - wydaje się być truizmami. Tyle tylko, że nie zawsze truizm znaczy banał. To dotyczy także Twojego tekstu. Nasz wspólny znajomy Piotrek Cieszewski(to on zaproponował mi polubienie Twojego FB) udzielił mi kilka lat temu ( wraz z żoną) wywiadu, po powrocie z podróży poślubnej w Himalaje , zakończonej zdobyciem Everestu przez Piotra. (...)Człowiek zbliżając się do szczytu Everestu zaczyna być bardzo daleko od bezpiecznych wysokości dla funkcjonowania organizmu człowieka.
    OKO: - Kontynuacja w takiej sytuacji zakrawa wręcz o heroizm. Gdzie jest ta siła, skoro psychicznie jest źle, a fizycznie jeszcze gorzej?
    P.C.: - Na górę ciągnęła mnie obawa przed przegraną. Nie chciałem wrócić z niezdobytym szczytem, ponieważ wiedziałem, że to mnie będzie męczyło. Dwa lata temu przymierzałem się do Aconcagua 6962m, najwyższej góry Ameryki Południowej i nie wszedłem. Zawróciłem ok. 500 metrów przed szczytem. Czułem się fatalnie. Gdy wróciłem do Polski, miałem strasznego kaca psychicznego, nie mogłem się z tym pogodzić, ta porażka mnie dobijała. Stałem się słabszy życiowo, przestałem wierzyć w siebie w codziennych sprawach. Równolegle wchodziło sporo osób, również starszych ode mnie. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Tym bardziej, że już wtedy myślałem o Evereście.
    OKO: - To właśnie wtedy narodził się ten pomysł?
    P.C.: - Wówczas nie było jeszcze takiej decyzji. Pojawiła się po prostu myśl, że chciałbym. Aconcagua mnie jednak bardzo męczyła. Pojechałem rok później i ją zdobyłem. To było ważne doświadczenie. Wiedziałem, że jak pojadę na Everest i go nie zdobędę, to wrócę tak samo zdołowany jak po Aconcagua.
    Ta szczera wypowiedź Piotra mnie osobiście też dała wiarę w sens mojego działania, dlatego ,ze była autentyczna. Nie była banałem. Bo nie każdy truizm nim jest Pozdrawiam serdecznie i Noworocznie:) Edmund Kordas +
    ps. nie loguje mnie do poczty google, więc jestem "anonimowY"

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż... "Niestety" - chciałoby się rzec, gdy po raz kolejny ktoś odczytuje dobroć jako słabość i próbuje na tym załatwić swoje interesy. Pocieszające może być to, że większość ludzi robi to bez premedytacji. Po prostu inaczej nie umieją.
    Co do konkretnych Twoich wniosków to mam bardzo podobne doświadczenia. Wprowadzenie ich w życie bardzo poprawia komfort naszego i nie pozwala innym nas krzywdzić, czy nam po po prostu szkodzić. Szczególnie jest mi bliski przedostatni punkt. Masz absolutną rację Ilono, kłamstwo nawet w drobiazgach to powód do braku zaufania.
    O osobach wysysających dobrą energię na różne sposoby napisano już wiele. Nie będę się o tym rozwodzić. Oby takich jak najmniej w naszym życiu!
    Z ostrożnością natomiast podchodziłabym do bezwzględnego respektowania ostatniej zasady. Miałabym mniej kłopotów, gdybym uważniej i z refleksją słuchała opinii innych na temat tego co robię. Gdybym się zatrzymała i zastanowiła, czy w wątpliwościach wyrażanych przez życzliwych mi ludzi nie ma przypadkiem ziarnka prawdy, miałabym szansę skorygować moje zachowanie. Powiedziałabym tak: słuchać, myśleć i zrobić to co dla nas wydaje się najlepsze. Nikt poza nami samymi nie wie, czego tak naprawdę potrzebujemy. I nie bójmy się popełniać błędy. Przynajmniej to będą nasze błędy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne by tę błędy były dla nas lekcją i byśmy już ich więcej nie powtarzali. Pozdrawiam Pani Małgorzato.

      Usuń
  3. Żałuję, że nie zacząłem czytać Pani bloga wcześniej. Pozdrawiam, Tomasz Piotrowski.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz